środa, 29 sierpnia 2012

To ważne

Błądzę w nicości, Nie wiem,co robię. Szukam Cię wokoło. Amok.... Ból i niedosyt. Twojej twarzy brak.. Ma dusza błąka się Serce me uciekło gdzieś szukać Cię... Ta miłość musi trwać To uczucie musi z nami gnać. To moment by zatrzymać czas byś uwierzył człowieku piękny, że ten trud ma sens. Strach i paraliż niszczą mnie Miłość i namiętność trzymają serce me Jam winny tej choroby... Jam niepokorny.. Jam w niebogłosy imię Twe wołający... Szukam Cię by Ci powiedzieć coś, czego nie mogę napisać. Usłyszeć głosu Twego potrzebę mam. Ważną nowinę niosę więc.... Tylko wysłuchaj....

poniedziałek, 24 października 2011

Betonowy deszcz

Chmury czarne przywiał wiatr.
Drzewa kiwają się na boki.
Latarni ulicznej strzeże Sathamatr1
A ja z młotem kuję betonowe bloki.
Beton,beton,beton.
Cegła,cegła,cegła.
Młota i kowadłon do białości rozgrzane.
Ryk grzmotów, płacz dzieci.
Odgłosy rozbijanych kawałów betonu.
Chmury brudne,szare,czarne.
Błyskawice elektrycznie nienasycone.
Latarnie się kiwają.
Głowy pękają.
Ta siła przenika mnie.
Z nieba betonowy deszcz na mnie pada.
Młot mocny.
Chodnik pęka.
Siła.
Gniew.
Ten kto betonem dostanie
Ten w beton się przeistoczy.
Zmierzam ku drewnianym kukłom na cmentarzu.
Tam krzyczą dzieci.
Beton nadal pada.
Ta ekspresja dopadła mnie.
Potylica pęka.
Po skroniach krew spływa.
Nic nie ocali mnie.
Vmecktekthon2 czeka.
Penthouse przepełniony,
Czarne chmury nad nim.
Ludzie krzyczą.
To siłą napełnia mnie.
Szyby pękają.
Ludzie skaczą.
Niebo czerwone.
Gwiazdy czarne.
Chmury betonowe.
Ziemia się trzęsie.
W szafie pęka konstantanowa pozytywka.
Nadchodzą Amaranci.
To koniec.
Betonowa chmura obrywa się.
Dookoła tylko beton.
I krew z popękanych czaszek.
To wszystko przytłacza mnie.
A pioruny walą w betonowe morze.


1. Sathamatr - strażnik młota.
2. Vmecktekthon - elektryczność.

niedziela, 23 października 2011

cierpiętnica

gdzież jest muza ma
gdy za wzgórzem,gdy za wodą gwiazda świeci?
gdzie cierpiętnica męża szuka gdy księżyc blaskiem oślepia?
światłości niech się stanie!
by sokiem lud napoić
energię dać poczwarom
co na ognia księcia wyczekują
by spłonął ich strach i troska
nim dniem wczorajszym się ujmą.

poczwara

hołd Ci poczwaro ciemna
pinglami strzelająca, mackami chwytająca
nienawidzę mocy Twej
przy narodzinach nadanej Ci
Uwodzisz i nęcisz
umysł mój przyprawiasz i wędzisz
nieporządek tworząc i ideał stabilizując
nieład kreując w krwi mej
hemoglobina wrze
adrenalina kipi
chwyć i zwiąż
zwierzę co na drzewie krzyczy na ofiarę czyhając
ugryź
wyssij toksynę
umrzyj mózg mój
tułów odgryź
pożryj resztkę
dla ognia i lodu most zbuduj
zamknij klatkę złotą
szlamem padalca ociekającą.

target

wkraść się w uczuć sferę
wydobyć to
tamto schować
uciec i Tobą się delektować
wbić pożądania kieł w pieczony kark
dodać śliwę
Persono! muzą mą dnia październikowego stałaś się
wieków trzydzieści siedem
nadszedł ciszy czas
podpłynęłaś z liści sterty,Persono.
Znalazłaś i powiedziałaś
by po wodzie przejść na drugi brzeg
taflę paląc brzeg niszcząc
z grzechem patrząc
matce pokorę oddając.

untitled

w myśli wirze
w marzeń prądzie
w realizmie strumieniu
przyczyny skutku szukam
znajdziesz nie wiem czy znajdziesz
odnajdę nie wiem
piszę więc pustka
pustka dookoła
biegnę i wołam by włamać się do tego
co już mam
co widziałem co chciałem
lecz przyciągnąć pragnę dokładniej
by do skutku nie przyczyniać
chaosu uporządkowanego.

liczby 1

dziesięć dziewięć osiem
sto jeden trzy
miliony neuronów
setki ser uderzeń
tysiące cebulek włosów
czymże są liczby podłóg ludzkich myśli pnączy?
wijące się problemy świata
wnętrza płomienie
komety warkocz
co jutro będzie?
co dzisiaj jest?
co wczoraj było?
świat zwolnił zakręcił się poruszył
nas ciebie jego
On sieć zarzucił zacznie się niebawem
robali selekcja
odżywczy zużyty przeterminowany
gruby chudy przeciętny
ładny brzydki inny
ciemny jasny szary
zero jeden jeden zero jeden zero zero
jakoby informatyczny skrypt stworzyło
do sortu robali przygotowano